Pożniwne refleksje Prezesa Izby Leszka Grali
Z pól zniknęły już ostatnie kłosy, z gruntu wybijają się rośliny rzepaku, a kukurydza której na Dolnym Śląsku uprawiamy znaczące ilości przypomina nam, że wytwarzanie żywności jest procesem ciągłym, nigdy nieustającym. Bo jeszcze nie zbierzemy wszystkich owoców swojej całorocznej pracy, a już w ziemię wsiewamy nasiona by za rok znów zbierać plony. Z pasją i niecierpliwością czekamy na pierwsze pojawiające się oznaki nowego życia – kiełki, a później liścienie wybijające się ponad powierzchnię gleby. Stereotypy, z jakimi powszechnie się spotykamy, mówią o ciężkiej pracy Rolnika podczas żniw, mówią o zbieraniu plonów, wielogodzinnym wysiłku, o pracy która u tak niewielu ludzi wywołuje szacunek, która coraz częściej jest nawet powodem drwin i pogardy. A przecież żeby wejść do kombajnu, wyjechać w pole, żeby wyciąć pierwsze kłosy musimy przez wiele miesięcy pielęgnować, uprawiać, nawozić, a przede wszystkim kochać ziemię, która ma wydać plon. Bo ziemia wie jak oddać i wie jak zabrać owoce naszej pracy.